wtorek, 16 lipca 2013
Katherina
Kobieta siedziała na kamiennym murku otoczona przez moje hybrydy. Patrzyła na mnie przerażonymi brązowymi oczami, ale na usta przywołała ironiczny uśmiech. Cała Katherina! Zawsze była misrzynią masek, tylko ja zawsze dostrzegałem w niej ten wewnętrzy strach przed przyszłością i samotnością. Dlatego zawsze na rękę byli jej bracia Salvatore, którzy ślepo wpatrzeni w wampirzyce wędrowali za nią, zabiegając o jej choć jeden przychylny uśmiech.
- Myślałaś, że mi uciekniesz, moja droga? - zaśmiałem się.
- Udałoby mi się to, gdybyś bardziej ufał swojej rodzinie - odcięła się.
- Zaufanie to cecha, której nigdy nie posiadłem, ale muszę przyznać, że nie spodziewałem się, ze Elijah także straci dla ciebie głowę.
- Ty też byś mógł - powiedziała zalotnie trzepocząc rzęsami.
Powoli podszedłem do niej i kucnąłem obok.
- Najpierw zwróć mi moją własność ... - odpowiedziałem pogłębiając swój brytyjski akcent. - Nigdy - syknęła, a ja szybkim ruchem wgryzłem się w jej szyję. Przerażona krzyknęła, próbując się mi wyrwać. Po chwili sam się od niej odsunąłem oblizując zakrwawione wargi.
- Życie za część drewna. Przemyśl to dobrze - powiedziałem i spokojnie wyszedłem z piwnicy, wraz z moimi hybrydami.
Caroline:
- Wróciłam - krzyknęłam od wejścia. Miałam nadzieję, że w końcu zastanę w domu mamę, ale niestety się pomyliłam. Nie widziałam jej praktycznie od tygodnia. Słyszę jak wraca późno i wcześnie wychodzi. Tak jest od momentu kiedy dowiedziała się czym jestem. Nie mogła przeżyć tego, że jej córka stała się potworem, które ona próbuje wytępić w tym miasteczku.
Westchnęłam ciężko rzucając swoje rzeczy na półkę przy drzwiach. Postanowiłam, że dziś zaczekam na mamę. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie w salonie. Nie zapalałam światła, bo i tak wszystko dobrze widziałam, a nawet lepiej czułam się w ciemnościach. Nagle coś huknęło przy drzwiach. Podskoczyłam przerażona podrywając się z miejsca. Wytężyłam słuch jednak nic nowego nie usłyszałam. W wampirycznym tempie podbiegłam do okna, ale nic za nim nie zobaczyłam. Po chwili usłyszałam szybkie pukanie do drzwi. Ostrożnie ruszyłam w ich kierunku obnażając kły. Za oszklonymi drzwiami stała kobieta podobna do Eleny, ale ja dobrze czułam, że to nie ona.
- Katherina? - zapytałam uchylając lekko drzwi.
Zakrwawione palce dziewczyny trzymały się mocno o framugę.
- Co się stało?! - krzyknęłam otwierając szerzej zapominając o tym jak nienawidzę brązowookiej.
- Klaus - wycharczała - Ugryzł mnie...
- Powinnaś się zregenerować.
- To pierwotna hybryda - powiedziała i zaniosła się kaszlem - Zadzwoń po Salvatorów - powiedziała po chwili.
- Czemu mam to niby zrobić?
- Bo bez mojej pomocy skończysz tak jak ja!
- Wątpię - syknęłam.
- Zapytaj mamusię o rodzinną pamiątkę - powiedziała pewnie i zachwiała się.
Odruchowo ją złapałam i usadziłam na huśtawce obok domu. Drżącymi dłońmi wyjęłam telefon, aby zadzwonić do Stefana.
Klaus:
Stałem przed rozpalonym kominkiem bawiąc się sztyletem, który miał uśmiercić mojego brata na kolejne stulecia. Byłem pewien, że musze tak zrobić, to czemu nadal o tym myślałem? Miałem świadomość, że jeśli zasztyletuje Elijaha zostanę sam na tym świecie. Będę podróżował sam z trumnami mojego rodzeństwa. Nie chciałem tego. Na szczęście miałem swoje hybrydy, które nigdy mnie nie zdradzą. Katherina odda mi przedostatni kawałek kołka, a ostatni odnajdę sam. Na początek zabije sobowtóra, aby zyskać trochę czasu. Wszystko co osiągnąłem zawdzięczam tylko sobie. Sprawnym ruchem zamoczyłem sztylet w fiolce z prochem z białego dębu. Pozostaje mi tylko poczekać na brata.
Caroline:
Wszyscy stłoczeni siedzieli u mnie w domu. Salvatorowie zmusili mnie do zaproszenia Katheriny do domu. Nie było mi to na rękę, ale w tym momencie wampirzyca nie mogła nikomu zagrozić. Jej siły malały z minuty na minutę, a rana wyglądała paskudnie.
- Czyli to prawda? - odezwała się Elena. - Klaus nie jest tylko wampirem.
- Jest cholernym mieszańcem - zawyrokował ze skrzywioną miną Damon.
- Którego praktycznie nie da się zabić - wycharczała wampirzyca.
- Można cię wyleczyć ? - zapytałam.
- Dał warunek. Moje życie, za część magicznego kołka.
Wszyscy wiedzieli jak postąpi wampirzyca. Może niczego się nie bała, ale na pewno nie da się uśmiercić. Jednak zdziwiłam się kiedy drżącymi dłońmi z zaciśniętymi zębami z bólu wyjęła telefon i wybrała nieznany nam numer.
- Elijah? Nie wracaj do domu. Klaus wie o wszystkim. Jestem u Forbsów.
Wszyscy patrzeliśmy na siebie zdziwieni. Długo nie musieliśmy czekać na przybycie pierwotnego. Musiałam zaprosić i jego do środka. Modliłam się, żeby mama jeszcze nie wróciła. Pewnie bardzo by się zdenerwowała. W jej salonie siedział jeden z pierwszych wampirów i wampirzyca, która przemieniła jej własną córkę. Bracia Salvatore po kilku próbach podsłuchania rozmowy toczącej się wewnątrz domu zrezygnowani zabrali Elene i odjechali w swoim kierunku. Zostałam sama. Dopiero wtedy zaczęłam się zastanawiać nad słowami Katheriny. O jakiej rodzinne pamiątce mówiła? Szybko weszłam do domu, aby ich o to zapytać. Jednak szybko się wycofałam widząc jak para mocno się przytula.
- Oddam w twoim imieniu część kołka i przyniosę ci krew mojego brata. Obiecuje - usłyszałam słowa pierwotnego.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale mówiłaś o jakiejś mojej rodzinnej pamiątce...
- Nie mów, że ona posiada ostatnią część ? - zapytał zmęczony Elijah.
- Coś takiego niestety obiło mi się o uszy.
- Co?! - wrzasnęłam. Nagle poczułam się słabo i gdyby nie to, że jestem wampirem pewnie właśnie bym zemdlała. - To nie możliwe - powiedziałam cicho.
______________________________________________
Jak wam się podoba ten blog ?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajniee! Ciekawe, czy Care odda Klausowi część kołka;) Dojdzie pewnie między nimi do jakiegoś starcia XD
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :*
Pytanie jasne że tak super blog i super rozdział. kiedy nowy rozdział
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny, blog również! Uwielbiam Klaroline, a ty piszesz przecudnie <3
OdpowiedzUsuńU mnie już 2
Zamiast Deleny oferuję wam Eleijah oraz Damona z inną babką, równie zadziorną i seksowną jak on, dodatkowo już mamy scenę Klaroline i mówie wam, robi się gorąco! Na to wszystko nakładamy Kennett i wychodzi niezła jatka ;D Zapraszam, a to dopiero 2 rozdział :D
http://the-originals-always-and-forever.blogspot.com
A może zamiast Eleijah to Kalijah <33333333 Swietny blog i rozdzial
OdpowiedzUsuńBlog świetny :D Jedyne co mnie smuci to fakt ze odkryłam go tak późno :P
OdpowiedzUsuń