czwartek, 23 stycznia 2014

Jesteś okropny !

Kiedy tylko wsiedliśmy do samolotu, którym mieliśmy polecieć prosto do Londynu, gdzie następnie mieliśmy spędzić dobę w oczekiwaniu na lot do Sofii- stolicy Bułgarii, poczułam ucisk w żołądku. Byłam daleko od rodziny i przyjaciół w zupełnie obcym miejscu, a jedyną znajomą osobą był piekielnie przerażający pierwotny. Do tego nie byłam pewna, czy dam radę wytrzymać w zamkniętym pomieszczeniu wśród ludzi przez kilka godzin. W całym zamieszaniu całkowicie zapomniałam zabrać ze sobą chodź jednego woreczka z krwią.
- Martwisz się czymś, kochana? - zapytał Klaus siadając w fotelu obok mnie. Samolot zaczął przygotowywać się do wylotu.
- Nie - odpowiedziałam szybko.
Mężczyzna spojrzał na mnie badawczym wzrokiem, unosząc wysoko brwi.
- Chyba... chyba robię się głodna - powiedziałam speszona. Gdybym była człowiekiem na pewno oblałabym się rumieńcem.
- Cóż, z doświadczenia wiem, że samolot to niezbyt dobre miejsce na pożywianie się, le po starcie można się zaczaić na kogoś przy toalecie - powiedział przybliżając się do mnie.
- Nie! Ja nie pije prosto z tętnicy. Wole szpitalne torebki z krwią.
- Jesteś wampirem, więc czemu walczysz ze swoją naturą? - zapytał zdziwiony.
- Nie będę krzywdziła ludzi - powiedziałam i odwróciłam się w stronę okienka, ignorując palenie w gardle. Wolałam skupić się na widoku oddalającej się ziemi. Kiedy znudziłam się tym usadowiłam się wygodniej w fotelu i spróbowałam zasnąć. Słyszałam jak niektórzy poodpinali pasy i zaczęli swoje wycieczki po samolocie oraz obsługę roznoszącą picie i jedzenie.  Na samą myśl poczułam ostry skurcz w gardle i mrowienie dziąseł. Musiałam z całych sił się opanowywać.
Wtedy przechodząca obok nas osoba potknęła się. Poczułam ostry zapach krwi. Otworzyłam szeroko oczy. Stewardesa potykając się rozbiła szklankę, która zraniła jej dłoń. Z rany wypływała szkarłatna ciecz. Czułam jak pod moimi oczami pojawiają się ciemne żyłki. Wszystkie myśli uleciały z mojej głowy. Pozostało tylko pragnienie, które rozdzierało moje gardło. Nie wiem kiedy zostałam przygwożdżona do siedzenia.
- Nic nie widziałaś. Idź opatrz rękę - usłyszałam spokojny głos Klausa, który hipnotyzował moją niedoszłą ofiarę.  Kiedy tylko się oddaliła powróciła mi zdolność myślenia.
- Oddychaj powoli - poleciła pierwotny.
-Dziękuje - wyjąkałam.
-  Byłaś kiedyś po za Mystic Falls? - zapytała.
- Nie - odpowiedziałam. Wiedziałam, że rozmową próbuje oderwać moje myśli od krwi. - Pierwszy raz wyjeżdżam tak daleko.
- Cieszę się, że będę mógł pokazać ci trochę świata - powiedział z uśmiechem.
- Ty pewnie w swoim życiu, widziałeś już każdy zakątek świata?
- Nie ukrywam, że prawie każdy. Ty też masz dużo czasu, aby zobaczyć świat.
Przytaknęłam rozmarzona.
- Więc czemu nie lubisz być wampirem? - zapytał.
- Lubię być wampirem. Lubię osobę, którą się stałam dzięki temu. Kiedyś byłam dość pustą blondyneczką, która nie widziała niczego po za czubkiem własnego nosa.
- Więc nie rozumiem.
- Nie chce krzywdzić ludzi, bo wiem jak to być krzywdzoną.
Spojrzał na mnie wzrokiem, który mówił, żebym kontynuowała.
- Byłam przez jakiś czas zabawką Katheriny i Damona - powiedziałam z westchnieniem.
- Mogę cię nauczyć żywienia na ludziach bez krzywdzenia ich. Jeśli oczywiście byś zechciała?
- Bo ciebie interesuje czy człowiek cierpi czy nie?
- Owszem nie mam skrupułów przed zabiciem. Przeze mnie ginęły narody...
- Więc podziękuje za edukację w której ty będziesz nauczycielem - powiedziałam przerywając jego wypowiedź.
- Nic o mnie nie wiesz - powiedział wstając z miejsca. Dopiero teraz zauważyłam, że wylądowaliśmy. Wszyscy ruszyliśmy do wyjścia. Pogoda w Londynie była nie ciekawa, jednak wzburzona rozmową z Mikealsonem nie zwracałam uwagi na deszcz, który mnie moczył. Przeszliśmy przez lotnisko i wsiedliśmy do pierwszej lepszej taksówki. Całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. W oczach Klausa nadal igrały niebezpieczne ogniki. Kiedy taksówkarz zaparkował, Klaus zamiast mu zapłacić szybkim ruchem wgryzł się w jego szyję. Mężczyzna wrzasnął przerażony, a ja wraz z nim. Nie wiedziałam jak odciągnąć Pierwotnego wampira od ofiary. Jednak Klaus po chwili oderwał się od taksówkarza.
- Nie przyłączysz się, kochana? - zapytał delikatnie ocierając pozostałości po posiłku z ust.
- Jesteś okropny ! - powiedziałam i wysiadłam z samochodu zatrzaskując drzwi.

czwartek, 16 stycznia 2014

Cały świat

Lekko zdezorientowana wracałam od Bonni mamy do Mystic Falls. Mam wyjechać z pierwotną hybrydą do Europy w poszukiwaniu mojego ojca. Wyprawa z takim osobnikiem sam na sam była co najmniej niebezpieczna. Na samą myśl robiło mi się zimno. Damon spoglądał na mnie z podejrzanie zmartwioną miną.
- Nie martw się, Blondie, szybko do nas wrócisz -powiedział w końcu.
- Tak. W plastikowym worku - powiedziałam bliska płaczu.
- Nie zrobi ci krzywdy - powiedział mało przekonywującym głosem.
Spojrzałam na niego sceptycznie.
- Masz rację. Klaus jest nieobliczalny - powiedział z westchnieniem - Jedynym pocieszeniem, że wokół będzie się kręcił Elijah i Katherina.
- Myślisz, że mogę im ufać.
- Wydają się, że są zdeterminowani przeszkodzić Klausowi.
Potem zapadła cisza aż do samego Mystic Falls. Damon odwiózł mnie do domu i oddał kluczyki.
Bez pożegnania poszłam w stronę domu, myśląc, że Damon już dawno pobiegł do pensjonatu.
- Caroline?
- Tak ? - zapytałam odwracając się w jego stronę. Nie wiedziałam czemu nadal tam stoi.
- Uważaj na siebie - powiedział i w końcu zniknął.
Starszy Salvatore miły dla mnie? Nie możliwe, chyba że naprawdę wpadłam w ogromne tarapaty. Weszłam do domu sprawdzając godzinę. Zostały mi 3 godziny na spakowanie się i pożegnanie z mamą, która jak zwykle nadal była na komisariacie. Nie zastanawiając się zbyt wiele wyciągnęłam walizkę i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy jednocześnie sprawdzając w Internecie pogodę na najbliższe dni w Bułgarii. Skończyłam akurat w tym momencie, kiedy do domu wróciła moja mama.
- Caroline?! - zawołała, widząc moja walizkę stojącą przy drzwiach, a z drugą mniejszą właśnie schodziłam ze schodów.
- Tak, mamo?
- Czyli, to prawda? - zapytała załamana. - Damon powiedział, że jedziesz jako zakładnik Klausa, w poszukiwanie ojca?
Nie mówiąc nic podeszłam do niej i przytuliłam się. Pierwszy raz od bardzo dawna znalazłam się w matczynych ramionach. Miałam wrażenie, że żegnam się z nią na zawsze.
- Kiedy wracasz? - zapytała mama tonem sugerującym, że jest pewna tego, że wrócę.
- Mam nadzieje, że nie długo - odpowiedziałam pełna nadziei.
Wtedy rozległo się mocne pukanie do drzwi. Przez szybę ujrzałam Pierwotnego. Przełknęłam ślinę i odsunęłam się od Pani Szeryf, która odwróciła się, aby otworzyć drzwi.
- Witam, szanowne panie - powiedział, Klaus opierając się jedną ręką o framugę drzwi.
Obie krótko mu skinęłyśmy.
- Gotowa? - zapytał spoglądając na mnie.
- Tak - odpowiedziałam patrząc na spakowane walizki.
Pierwotny zgrabnie wszedł do środka i wziął walizki tak jakby one nic nie ważyły i wyniósł je na zewnątrz.
- Na nasz czas, Caroline - ponaglił mnie kiedy zauważył, że nie ruszyłam się z miejsca.
Przez chwilę miałam ochotę krzyknąć jak mała dziewczynka, że nigdzie z nim nie pojadę, ale wiedziałam, że to bezcelowe. Hybryda łatwo mogła mnie zmusić do posłuszeństwa, więc posłałam ostatnie spojrzenie na mamę i ruszyłam w stronę Klausa, który otworzył mi drzwi od samochodu i czekał z uśmiechem przy nich.
Już po chwili niebieskooki zasiadł za kierownicą i ruszyliśmy z piskiem opon. Wiedziałam, ze od teraz wszystko się zmieni. Moje życie nigdy już nie będzie takie same. Ten wyjazd to sprawa mojego życia i śmierci. Pozostawiliśmy za sobą Mystic Falls i wszystkie osoby, które mogłyby chodź w niewielkim stopniu ochronić mnie od kreatury siedzącej obok. Od tej chwili byłam zdana jedynie na siebie, więc czemu nie czułam strachu ?
- Czemu jesteś taka poważna i smutna, moja droga? - zapytał, Klaus spoglądając na mnie zamiast na drogę.
- Zostałam w pewnym sensie twoją zakładniczką i mam się z tego powodu cieszyć ? - wypaliłam od razu.
- Parzysz na to z nieodpowiedniej strony.
- A jaka jest ta odpowiednia?
- Czeka nas przygoda, a je zawsze się wspomina mile - powiedział pogłębiając swój brytyjski akcent. - Zdradzę ci pewien sekret. Tam - powiedział, pokazując na drogę i otaczającą ją przestrzeń - czeka na nas cały świat, a ja chce ci go pokazać z małymi przerwami na poszukiwanie mojej własności. Trasa naszej wycieczki to Wielka Brytania, Bułgaria, a może w drodze powrotnej Francja, albo Włochy?
W myślach powtarzałam wymieniane przez niego państwa i na samą myśl na ustach wykwitł mi maleńki uśmiech.