Kiedy tylko wsiedliśmy do samolotu, którym mieliśmy polecieć prosto do Londynu, gdzie następnie mieliśmy spędzić dobę w oczekiwaniu na lot do Sofii- stolicy Bułgarii, poczułam ucisk w żołądku. Byłam daleko od rodziny i przyjaciół w zupełnie obcym miejscu, a jedyną znajomą osobą był piekielnie przerażający pierwotny. Do tego nie byłam pewna, czy dam radę wytrzymać w zamkniętym pomieszczeniu wśród ludzi przez kilka godzin. W całym zamieszaniu całkowicie zapomniałam zabrać ze sobą chodź jednego woreczka z krwią.
- Martwisz się czymś, kochana? - zapytał Klaus siadając w fotelu obok mnie. Samolot zaczął przygotowywać się do wylotu.
- Nie - odpowiedziałam szybko.
Mężczyzna spojrzał na mnie badawczym wzrokiem, unosząc wysoko brwi.
- Chyba... chyba robię się głodna - powiedziałam speszona. Gdybym była człowiekiem na pewno oblałabym się rumieńcem.
- Cóż, z doświadczenia wiem, że samolot to niezbyt dobre miejsce na pożywianie się, le po starcie można się zaczaić na kogoś przy toalecie - powiedział przybliżając się do mnie.
- Nie! Ja nie pije prosto z tętnicy. Wole szpitalne torebki z krwią.
- Jesteś wampirem, więc czemu walczysz ze swoją naturą? - zapytał zdziwiony.
- Nie będę krzywdziła ludzi - powiedziałam i odwróciłam się w stronę okienka, ignorując palenie w gardle. Wolałam skupić się na widoku oddalającej się ziemi. Kiedy znudziłam się tym usadowiłam się wygodniej w fotelu i spróbowałam zasnąć. Słyszałam jak niektórzy poodpinali pasy i zaczęli swoje wycieczki po samolocie oraz obsługę roznoszącą picie i jedzenie. Na samą myśl poczułam ostry skurcz w gardle i mrowienie dziąseł. Musiałam z całych sił się opanowywać.
Wtedy przechodząca obok nas osoba potknęła się. Poczułam ostry zapach krwi. Otworzyłam szeroko oczy. Stewardesa potykając się rozbiła szklankę, która zraniła jej dłoń. Z rany wypływała szkarłatna ciecz. Czułam jak pod moimi oczami pojawiają się ciemne żyłki. Wszystkie myśli uleciały z mojej głowy. Pozostało tylko pragnienie, które rozdzierało moje gardło. Nie wiem kiedy zostałam przygwożdżona do siedzenia.
- Nic nie widziałaś. Idź opatrz rękę - usłyszałam spokojny głos Klausa, który hipnotyzował moją niedoszłą ofiarę. Kiedy tylko się oddaliła powróciła mi zdolność myślenia.
- Oddychaj powoli - poleciła pierwotny.
-Dziękuje - wyjąkałam.
- Byłaś kiedyś po za Mystic Falls? - zapytała.
- Nie - odpowiedziałam. Wiedziałam, że rozmową próbuje oderwać moje myśli od krwi. - Pierwszy raz wyjeżdżam tak daleko.
- Cieszę się, że będę mógł pokazać ci trochę świata - powiedział z uśmiechem.
- Ty pewnie w swoim życiu, widziałeś już każdy zakątek świata?
- Nie ukrywam, że prawie każdy. Ty też masz dużo czasu, aby zobaczyć świat.
Przytaknęłam rozmarzona.
- Więc czemu nie lubisz być wampirem? - zapytał.
- Lubię być wampirem. Lubię osobę, którą się stałam dzięki temu. Kiedyś byłam dość pustą blondyneczką, która nie widziała niczego po za czubkiem własnego nosa.
- Więc nie rozumiem.
- Nie chce krzywdzić ludzi, bo wiem jak to być krzywdzoną.
Spojrzał na mnie wzrokiem, który mówił, żebym kontynuowała.
- Byłam przez jakiś czas zabawką Katheriny i Damona - powiedziałam z westchnieniem.
- Mogę cię nauczyć żywienia na ludziach bez krzywdzenia ich. Jeśli oczywiście byś zechciała?
- Bo ciebie interesuje czy człowiek cierpi czy nie?
- Owszem nie mam skrupułów przed zabiciem. Przeze mnie ginęły narody...
- Więc podziękuje za edukację w której ty będziesz nauczycielem - powiedziałam przerywając jego wypowiedź.
- Nic o mnie nie wiesz - powiedział wstając z miejsca. Dopiero teraz zauważyłam, że wylądowaliśmy. Wszyscy ruszyliśmy do wyjścia. Pogoda w Londynie była nie ciekawa, jednak wzburzona rozmową z Mikealsonem nie zwracałam uwagi na deszcz, który mnie moczył. Przeszliśmy przez lotnisko i wsiedliśmy do pierwszej lepszej taksówki. Całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. W oczach Klausa nadal igrały niebezpieczne ogniki. Kiedy taksówkarz zaparkował, Klaus zamiast mu zapłacić szybkim ruchem wgryzł się w jego szyję. Mężczyzna wrzasnął przerażony, a ja wraz z nim. Nie wiedziałam jak odciągnąć Pierwotnego wampira od ofiary. Jednak Klaus po chwili oderwał się od taksówkarza.
- Nie przyłączysz się, kochana? - zapytał delikatnie ocierając pozostałości po posiłku z ust.
- Jesteś okropny ! - powiedziałam i wysiadłam z samochodu zatrzaskując drzwi.
Jestem zachwycona ♥ ale chce więcej !!! ;D
OdpowiedzUsuńWięcej szczegółów :)
Pozdrawiam :*
Hej! Zapraszam do mnie na nn :D
OdpowiedzUsuńklaroline-love.blogspot.com
Nie mogę się doczekać następnego nn :3
OdpowiedzUsuń"- Owszem nie mam skrupułów przed zabiciem. Przeze mnie ginęły narody...
OdpowiedzUsuń- Więc podziękuje za edukację w której ty będziesz nauczycielem - powiedziałam przerywając jego wypowiedź. " - hahaha padłam! Fajnie piszesz. Miło ze strony Klausa,że pomógł Caroline w walce z pragnieniem. Choć na końcu oczywiście pokazał kły! Czekam na dalsze rozdziały! Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
http://torebka-z-krwia.blogspot.com/
świetny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńHa! ciekawe, jak będzie dalej i co będą oglądać ^^
Świetne!! Nie mogę doczekać się kolejnego. Ciekawa jestem co będzie dalej. Czekam!!
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na nowy rozdział u mnie. po-prostu-tylko-ja.blogspot.com :)
Świetny :-D podobało mi się ze Klaus pomógł Caro w samolocie :-D dobre było jak zarzucił jej ze go nie zna, nie może oceniać, potrafi nie krzywdzić a po tam atakuje faceta w taksowce :-D:-D
OdpowiedzUsuń