wtorek, 13 sierpnia 2013

Nie mam uczuć

Każdy kto mógł stał w pozie gotowej do walki, albo ucieczki. Tylko Katherina leżała spokojnie w miejscu gdzie ją zostawiłam kilka godzin temu. Może lepiej znała Klausa, a może po prostu nie miała siły uciekać? Jedynie ja znajdowałam się w sytuacji bez wyjścia. Skulona stałam przy boku pierwotnego, który mocno ściskał moje ramię. Miałam okropne wrażenie, że może mnie zabić tak szybko, że nawet nie zdążę pomyśleć, że to robi. Atmosfera w tym pomieszczeniu była tak gęsta, że ledwo dało się oddychać. Elena próbowała dodać mi otuchy spokojnym spojrzeniem mimo że jej dłonie ściskały kurczowo rękę Bonnie.
- Klaus, nie chce w moim domu niepotrzebnych scen - powiedziała jak zwykle spokojnym, ale stanowczym głosem moja mama.
- Pani szeryf - powiedział pierwotny, puszczając moje ramię - Wszystko odbędzie się spokojnie, jeśli przyjaciele twojej córki zaczną ze mną współpracować - mówiąc to delikatnie poprawił mi kosmyk opadających na twarz włosów. Mimowolnie zadrżałam.
- Oddamy ci część kołka, a ty uzdrowisz Katherinę i dasz nam wszystkim spokój - powiedział Damon z miną znudzonego zabawą dziecka.
W salonie rozbrzmiał śmiech hybrydy. Był naprawdę rozbawiony postawą czarnowłosego. Korzystając z chwili nieuwagi szybko podeszłam do mamy. Klaus także zrobił kilka kroków z założonymi z tyłu rękoma w kierunku leżącej na sofie wampirzycy.
- Katherina odda mi kołek za odrobinę mojej krwi. Wy nie macie prawa stawiać mi warunków.
- Oni mają moją część kołka - wycharczała wampirzyca.
- Cóż, sama podpisałaś na siebie wyrok śmierci. Za to chętnie zajmę się twoim sobowtórem. Elena, prawda? - zapytał podchodząc do mojej przerażonej przyjaciółki. Jednak jakaś niewidzialna siła nie pozwalała mu jej dotknąć. Lekko zacisnął zęby i spojrzał na Bonnie.
- Twoje czary i tak nie powstrzymają mnie przed zabiciem sobowtóra. Nie ma części kołka? Umiera twoja przyjaciółeczka. Prosta rachuba nie prawdaż Stefan?
Nawet nie zauważyłam kiedy młodszy Salvatore znalazł się za Klausem z wystawionymi kłami warcząc wściekle, a w następnej chwili leżał przy przeciwległej ścianie. Podbiegłam do niego szybko, bo znajdowałam się najbliżej i pomogłam mu wstać.
- Wystarczy. Tego szukasz ? - zapytał zirytowany Damon, pokazując niedużą skamieniałą część kołka - Oddam ci ją, a ty zostawisz w spokoju Elenę i mojego brata.
Pierwotny skinął krótko głową i posłał mu uśmiech zadowolenia. Już po chwili dziwny przedmiot znalazł się w rękach blondyna, który spokojnie zaczął się kierować w stronę wyjścia,
- A ja? - usłyszeliśmy dławiący się głos Katheriny.
Klaus jednak nawet na niego nie zwrócił uwagi.
- Wiem, gdzie jest ostatnia część kołka - powiedziała wampirzyca ostatkiem sił siadając na łóżku.
Pierwotny zatrzymał się przy wyjściu, a serce w mojej piersi zamarło. W wampirycznym tempie wrócił do pokoju i zabrał ze sobą pół żywą wampirzycę.
- Już po nas - wyszeptałam patrząc się na mamę z piekącymi od łez oczami.


Klaus:
Nie mogłem uwierzyć we własne szczęście. Właśnie podałem swoją krew Katherinie, która wyśpiewa mi gdzie znajdę ostatnią część kołka. W końcu czego ona nie zrobi, aby przeżyć. Miała szczęście uratowałem ją w ostatniej chwili. Teraz pewnie będzie spała przez kilka godzin, aż organizm się zregeneruje. Przed moimi oczami stanął obraz przerażonej blondynki. Nie spodziewała się, że mogę być jej najgorszym koszmarem. Z jednej strony karmiłem się strachem innych, ale z nią było inaczej. Kiedy nadarzyła się okazja uciekła w ode mnie w matczyne objęcia, a ja poczułem dziwne ukłucie w okolicach mojego skamieniałego serca. Nie chciałem by się mnie bała. Zawołałem hybrydy, aby zajęły się śpiącą już wampirzycą, a sam udałem się jeszcze raz pod dom Caroline. Wstawał już nowy dzień. Cała nocna akcja zajęła mi dużo czasu. Cicho otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Dzięki sprawności i szybkości wampira bezszelestnie przedostałem się do sypialni dziewczyny. Spała spokojnie, ale jej delikatne policzki były zabrudzone wysychającymi łzami. Czy byłem ich sprawcą ? Znów poczułem to niepokojące mnie uczucie w sercu. Odwróciłem się od łóżka i skierowałem swoje kroki w stronę uchylonego okna. Otworzyłem go szerzej i spojrzałem na wschodzące słońce. Jestem pierwotny i nieśmiertelny. Nie mam uczuć i niech tak pozostanie.