Klaus:
Do miasteczka przyjechałem zaraz za Elijahem i moimi hybrydami, które zaczęły szykować dla mnie rezydencję, w której mieszkała kiedyś moja siostra- Rebekah. Ja natomiast w tym czasie postanowiłem się rozejrzeć po miasteczku, w taki sposób, żeby nikt nie odczuł mojej obecności. Po przyjrzeniu się kilku miejscom, w których mogła przebywać Katherine, ostatecznie pojechałem do jaskini, w której przyszedłem na świat i wychowałem się. Znajdowała się ona
wewnątrz tutejszego lasu. Kiedyś las był nie co dalej, a wokół naszego domu rozciągała się piękna łąka. Dziś jaskini praktycznie nie było widać w gąszczu traw i drzew. Nie chciałem się rozczulać. Jednak obrazy same zaczęły przewijać się w mojej głowie: roześmianych rodziców, wspólne zabawy, kłótnia rodziców, poniżający mnie ojciec, śmierć Henriego, ojciec zabijający mojego konia, przemiana w wilkołaka i przemiana w wampira. Wszystko się tu zaczęło i jednocześnie skończyło. Żyjemy wiecznie, ale zawsze pozostajemy sami. Nikt nie potrafi mnie zrozumieć, a ja nawet tego nie chce. Odruchowo potrząsnąłem głową odrzucając od siebie bolesne wspomnienia.
Jestem bezwzględny, bezuczuciowy i tak powinno być.
***
Caroline:
Zdenerwowana stałam przed wejściem do Grilla, co jakiś czas ocierając dłonie o ciemne jeansy. Miałam wrażenie, że pocą mi się one ze strachu, co jest nie możliwe u wampira. Jak do tej pory każde moje spotkanie z Katherine kończyło się naprawdę źle. Jako moja stworzycielka wywierała na mnie ogromny wpływ. Jej jedno słowo stawało się dla mnie rozkazem. Coś wewnątrz mnie nie pozwalało mi zignorować jej prośby. Podobno tego rodzaju przywiązanie szybko mija i u mnie
już nie powinno działać, ale pomimo tego nadal się bałam. Katherina to pięćsetletnia wampirzyca która przemieniła także 1864r. braci Salvatore. Jej sobowtórem jest moja przyjaciółka Elena. Wyglądają naprawdę identycznie. Te same rysy twarzy, te same brązowe oczy
i długie kasztanowe włosy. Z małym wyjątkiem, że Katherina ma je kręcone, a Elena idealnie proste. Mojej stwórczyni nie brakowało także sprytu, wdzięku, ale także okrucieństwa i egoizmu. Pod względem charakteru była całkowitym przeciwieństwem Eleny, która
najchętniej ratowałaby wszystkich ludzi na tym świecie.
Drugą moją przyjaciółką jest Bonnie. Jest to młoda czarownica, która myśli z nas najtrzeźwiej i najpoważniej podchodzi do nadprzyrodzonych spraw. W końcu jej zadaniem jest czuwać nad równowagą w przyrodzie. Jest także miłą i empatyczną dziewczyną o ciemnej skórze, której zawsze jej zazdrościłam.
Przyjaźnie się także z chłopakiem Eleny - Stefanem. Dużo mi pomógł kiedy byłam zagubiona po przemianie. Jest jeszcze jego brat- Damon. Jednak on potrafi mnie tylko denerwować. Jest
szybki i silny, ale na pewno nie miły. Jednak w tym momencie cieszyłam się, że jest gdzieś tam w ciemności i pilnuje mnie. W razie problemu ma wkroczyć do akcji. W końcu po ponad półgodzinnym oczekiwaniu na wampirzyce ujrzałam ją idącą pewnym krokiem w moją stronę. Ciężko przełknęłam ślinę. W sumie miałam nadzieję, że nie przyjdzie na spotkanie, bo z jakiego powodu miałaby słuchć takiej marnej, rocznej wampirzycy.
- Witaj, Caroline! - powiedziała niskim głosem z udawaną radością.
- Katherine - skinęłam głową - Cieszę się, że przyszłaś.
- Cóż, wyczuwam w powietrzu niezłą zabawę, więc przyszłam. W czym mam ci służyć - dygnęła.
Widziałam, że się ze mnie nabija, ale nie mogłam pozbyć się wrażenia, że robi to w nerwowy sposób.
- Czemu ostatnio, każdy wampir przed śmiercią wykrzykuje "Katherina"? - zapytał podchodząc do nas Damon - Taka byłaś dobra w seksie z nimi? No wiesz myślałem, że masz lepszy gust.
Wampirzyca wyraźnie się zmieszała, ale nie byłam pewna, czy to z powodu obecności czarnowłosego, który przy ostatnim spotkaniu prawie zabił ją, czy z powodu wzmianki o zabitych wampirach. Jednak już po chwili na jej ustach pojawił się szyderczy uśmiech.
- Tracisz czas obrażając mnie.
- Powiedz nam co wiesz. W końcu dlatego przyszłaś - powiedziałam, czując się nie co pewniej.
- Ptaki ćwierkają, że będziemy mieć gości, ale za nim się pojawią mnie tu już nie będzie - odpowiedziała z satysfakcją.
Damon złapał ją i przydusił do ściany.
- Klątwa Petrovych nadal działa - wycharczała i już po chwili Damon leżał po przeciwnej stronie drogi dojazdowej do baru, a Katherine zniknęła.
Szybko podbiegłam do czarnowłosego, aby mu pomóc jednak on już otrzepywał się z piachu z wkurzoną miną.
- Czemu się ujawniłeś?
-Bo tobie nic by nie powiedziała.
- A ty ją wystraszyłeś - odpowiedziałam z narastającą irytacją.
- Wracamy do domu Blondi - warknął i także rozpłynął się w powietrzu.
Zostałam sama z pytaniem : Co to jest klątwa Petrovych? Wiedziałam, że z tego rodu pochodzi Katherina oraz Elena, ale o jakiej klątwie mówiła wampirzyca? W zamyśleniu wyjęłam telefon czując wibracje przychodzącej wiadomości. Na ekranie migała sms od Matta.
" Mam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze? Dawno się nie odzywałaś." Miał rację. Pomimo, że jesteśmy parą nie rozmawialiśmy dobrych kilka dni. W sumie nawet nie byłam pewna, czy go kocham. Byłam z nim bo wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi, że zrobi dla mnie wszystko. Odpoczywałam przy nim, aż do znudzenia. Szybko wystukałam krótką odpowiedź " Masz rację. Stęskniłam się za tobą. Jeśli możesz przyjdź do Grilla. Czekam".
Poprawiłam ręką moje kręcone, blond włosy i zgrabnie weszłam do baru. Uderzyła we mnie mieszanka tytoniu, alkoholu i potu unoszącego się w pomieszczeniu. Jak codziennie wieczorem było tu bardzo dużo ludzi. Wybrałam miejsce przy barze skąd mogłam obserwować wszystkich i zamówiłam kieliszek wina, aby złagodzić głód krwi.
***
Klaus
Po przyjeździe do Mystic Falls miałem na początku się nie ujawniać, ale krótka wizyta w miejscu gdzie miałem jeszcze rodzinę na tyle wytrąciła mnie z równowagi, że musiałem odreagować zabijając kilku ludzi. Najlepszym miejscem do tego był tutejszy bar.
Wszedłem pewnie rozglądając się za ofiarą. W sumie mogłem zahipnotyzować wszystkich na raz i pozabijać ich. Niekiedy całe narody ginęły z moich rąk, ale tym razem
chciałem zbytnio nie zwracać na razie uwagi Katheriny. Chce zrobić jej miłą niespodziankę. Moją uwagę przykuła piękna blondynka siedząca przy barze o głębokim, niebieskim spojrzeniu.
Z szarmanckim uśmiechem, powolnym krokiem podszedłem do nieznajomej. Już od połowy sali wyczułem, że to wampirzyca, ale dość młoda. Cóż, może zabawię się nią.
- Burbon - złożyłem zamówienie wlewając w swoją wypowiedź jak najwięcej brytyjskiego akcentu. Dziewczyna zareagowała od razu odwracają się do mnie z miłym uśmiechem.
- Dla pani również - dopowiedziałem.
- Nie trzeba - odpowiedziała szybko nadal zainteresowana moją osobą.
- Burbon jest lepszy od wina na ostre pieczenie w gardle - powiedziałem teatralnym szeptem nie co pochylając się w stronę blondynki.
Dziewczyna przestraszona rozejrzała się w barze.
- Skąd wiesz - zapytała piskliwym głosem.
- Kiedy będziesz starsza także będziesz to potrafiła - odpowiedziałem z uśmiechem i wychyliłem szklankę alkoholu. Po czym delikatnie przysunąłem do nieznajomej drugą szklankę. Odczytała aluzję, ale upiła tylko trochę.
- Jak ci na imię? - zapytałem.
- Caroline, a tobie?
- Nieznajomy - odpowiedziałem, a ona zmroziła mnie wzrokiem.
- Piękny akcent - powiedziała po chwili milczenia. Nagle jej wzrok poszybował w stronę wejścia na wysokiego szatyna.
- Człowiek ? Myślałem, że masz lepszy gust - powiedziałem i wychylając jej niedopity alkohol wyszedłem z baru.
__________________________________________
Za mną już drugi rozdział i musze powiedzieć, że bardziej mi się podoba niż poprzedni. A co wy na to?
jest nowy rozdział !
OdpowiedzUsuńfantastyczny .
wchodziłam na tego bloga codziennie, gdy tylko działał mi net, bo już nie mogłam się doczekać kiedy go dodasz .
jest trochę dłuższy od pierwszego co bardzo mnie cieszy . mam nadzieję, że następne będą jeszcze dłuższe . właśnie oglądam odcinki The Vampire Diaries ze scenami Klausa i Caroline . KOCHAM ICH ;D
właśnie jestem po komersie, więc jeszcze nie kontaktuje po wczoraj, ale rozdział jest naprawdę dobry . czekam na następny.
dodasz coś jeszcze w tym tygodnie ? ;)
Szczerze nie mam pojęcia ;-) Ostatnio każdy dzień jest dość szalony, a wena pojawia się i znika ;-)
UsuńNoo, w końcu nasze gołąbki się spotkały :D Mam nadzieję, że szybko coś będzie ^^ ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, więcej takich! :D
Hejka, cieszę się, że w końcu spiknęłaś Caroline z Klausem! Podoba mi się także forma tego spotkania, zupełnie inna niż w serialu. No i oczywiście świetnie, że wprowadzony został Damon i Katherine. Lubię to!
OdpowiedzUsuńMam jeszcze prośbę, bardzo przypadło mi do gustu to zdanie:
"Żyjemy wiecznie, ale zawsze pozostajemy sami."
Mogłabym je wykorzystać w tytule którejś notki w moim blogu? Oczywiście z zaznaczeniem, że to od Ciebie ;)
Czekam na nową notkę i zapraszam do mnie, także nowy rozdział: http://dropofmind.blogspot.com
Pewnie, że możesz użyć tego zdania ;-)
UsuńAch, co ja mogę powiedzieć. Mnie również bardziej przypadł ten rozdział od poprzedniego. Lepiej napisany. Klaus i Care! <3 Nie mogę doczekać się kolejnego <3 Szkoda, że nie masz obserwacji ;/ :) Chciałam jeszcze zaprosić na mojego NOWEGO bloga o pierwotnych, powstał prolog i liczę na szczere opinię ;3
OdpowiedzUsuńhttp://the-originals-always-and-forever.blogspot.com/