W Nowym Orleanie ostatnie promienie słońca przenikały przez zasłonę wysokich budynków. Na ulicach jednak nadal
roiło się od ludzi i nie tylko. Szedłem delikatni zirytowany obecnością marnej części populacji, która ciągle przeszkadzała
mi w spokojnym spacerze przez moje ulubione miasto. Uwielbiałem tu rysować i tworzyć dzieła sztuki. Ten fakt jest dość dziwny.
Najsilniejsze stworzenie świata zbroczone krwią milionów istnień. Potwór bez żadnych uczuć, który tworzy wspaniałe obrazy.
Szkoda, że praktycznie nigdy nie mogę się pod nimi podpisać. Istnienie twórcy o moim imieniu setki lat temu i teraz byłoby
odrobinę dziwne. A ja kocham swoje życie. Jestem najsilniejszym stworzeniem na świecie. Mogę mieć wszystko czego zapragnę,
a przy tym byłem chodzącą tajemnicą. Mój świat miał słodki smak tajemnicy. Zawsze byłem o krok przed innymi.
W końcu spokojnie dotarłem do mojej rezydencji.
Szybko pociągnąłem za klamkę, aby znaleźć odrobinę ciszy i spokoju.
U progu wezwałem od siebie jedną z moich hybryd i nakazałem przynieść sobie butelkę burbona. Podszedłem spokojnie do rozpalonego
kominka, aby przez chwilę rozkoszować się pięknem ognia. Nagle poczułem za sobą wibrującą energię, a po niej ciche kroki. Osobnik
stojący za mną był silny, ale wyczułem w nim coś na kształt dobroci i miłości, którą się brzydzę. Uczucia są największym
wrogiem wampirów. Nie raz mu to powtarzałem.
- Elijah - odezwałem się pierwszy powoli odwracając się w jego stronę. - Mam nadzieję, ze przynosisz mi dobre wieści - powiedziałem
przymrużając oczy.
- Owszem, bracie. Kolejną i przedostatnią część białego dębu musi posiadać Katerina.
- Gdzie obecnie przebywa?
- Nie zgadniesz - powiedział spoglądając na mnie z poważną miną, ale w jego oczach pojawiły się tajemnicze iskierki.
- Mystic Falls - miejsce naszych narodzin - wyszeptałem krzyżując ręcę za sobą i spokojnym krokiem podchodząc bliżej kominka.
Zapadła między nami cisza, podczas której każde z nas wspominało czasu kiedy byliśmy jeszcze wszyscy razem. Byliśmy rodziną
Mikaelsonów. Jednak w mojej głowie już po chwili pojawiły się nieprzyjemne obrazy. Mocno zacisnąłem zęby by nie poddawać się
im. Szybko moje myśli przeniosły się na cel, który próbuje osiągnąć od stu lat.
- A więc witaj Mystic Falls - powiedziałem, odwracając się do brata z uśmiechem godnym zwycięscy.
***
- Caroline! Pośpiesz się - usłyszałam po raz kolejny zniecierpliwiony głos Bonnie.
- Jeszcze chwilkę - odpowiedziałam ostatni raz poprawiając swoje blond włosy.
- Jesteś wampirem. Możesz robić wszystko szybciej - usłyszałam słowa mojej przyjaciółki.
Odezwała się wiedźma - pomyślałam i w końcu opuściłam łazienkę.
- Wiesz, że wszyscy na nas czekają w pensjonacie.
- Ehh - westchnęłam ciężko - Stefan mówił, że w miasteczku pojawił się kolejny wampir.
- Niestety. Zaatakował Victorię. Na szczęście jej nie zabił.
Od roku, czyli od momentu, kiedy zostałam przemieniona w wampira, nie było dni kiedy nie trzeba było walczyć z istotami nadprzyrodzonymi.
Powoli byłam już tym zmęczona, ale nic nie mogłam na to poradzić. Musiałam chronić moją rodzinę i przyjaciół.
Drzwi pensjonatu oczywiście otworzył nam Damon z irytującym uśmiechem.
- Cześć blondi. Witaj wiedźmo - powiedział jak zwykle uprzejmie, jednak my z przyzwyczajenia nawet na to nie zareagowałyśmy
W salonie czekała na nas Elena i Stefan pogrążeni w rozmowie. Widać po nich, że czymś się bardzo martwili.
- Co się stało? - rozpoczęła rozmowę Bonnie.
- Damon odnalazł wampira, który żywił się na Victorii.
- To chyba dobrze - wypaliłam z nadzieją, że ta wypowiedź nie ma drugiego dnia.
- Niby tak, ale wampir ten po mimo tortur nie szepnął słówka po co przyjechał do Mystc Falls, a wręcz przeciwnie sam się zabił-
wyjaśnił młodszy Salvatore.
- Zachowywał się jakby był zahipnotyzowany, co jest nie możliwe u wampirów. Niestety wsypał się tym, że zna Katherinę -
- powiedział Damon.
- To już czwarty wampir, który widząc mnie wykrzykuje Katherina - powiedziała Elena - Coś mi w tym nie pasuje.
- Wyczuwam w powietrzu jakąś akcję ratowania Mystic Falls - powiedziałam zirytowana.
- Masz rację Blondi. Pójdziesz porozmawiać ze swoją stwórczynią - powiedział ze swoim irytującym uśmiechem.
W odpowiedzi jęknęłam cicho.
- Zrobisz to dla nas ? - zapytała Elena.
- Tak - w końcu przyjaciołom się nie odmawia.
________________________
Oto rozdział 1. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.
Jest naprawdę fajnie! Pomysł z powrotem Klausa do MF - świetny. Tak nie lubię The Originals, tak tęsknię za nimi w TVD... Dajesz mi namiastkę normalnego serialu! Uwielbiam Cię za to ;) Aha, i chciałabym zwrócić uwagę na wyjustowanie tekstu ;) Lepiej wygląda i wygodniej się czyta jeśli tekst jest w równej kolumnie ;)
OdpowiedzUsuńInformuj mnie koniecznie o nn! ♥
Świetny ! Już po samym prologu wiedziałam, że będzie z tego coś fajnego. Jestem ciekawa jak to się wszystko potoczy, w jaki sposób Caroline i Klaus się poznają...
OdpowiedzUsuńCzekam na nn i mam nadzieję, że szybciutko się pojawi :) Przy okazji zapraszam na nn o pierwotnych :
http://mikaelsonfamily.blogspot.com/
och !już jest rozdział ;)
OdpowiedzUsuńświetny, ale szkoda, że taki krótki .
mam nadzieję, że następny będzie dłuższy .
może mi podać datę następnego rozdziału, bo mój internet dalej wariuje . cud, że teraz działa .
trzymam kciuki za następny rozdział ;D
Pozdrawiam ! :)
cóż nie bardzo chyba mogę podać dokładną datę bo od jutra rozpoczynam przyspieszony kurs prawa jazdy u muszę napisać coś na bloo-angel ;-) mogę obiecać tyle że do soboty napewno coś się pojawi;-)
UsuńOK !
Usuńdzięki za info ;D
Ciekawy pomysł. Caroline i Klaus, uwielbiam ich! Mam nadzieję, że szybko się spotkają. Pierwsze spotkanie Klausa i Care musi byś epickie!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać na kolejny. Informuj mnie na fb, ponieważ na gg nie wchodzę juz zbyt często ;)
Pozdrawiam ! :*
Jej o.o rozdział mimo, że niedługi to powalający. Już widzę rozkwit ich "przyjaźni" choć wierzę w "coś więcej" xD Podoba mi się to... Elijah wkracza no i Kath więc będzie zaje*iscie <3 ;P Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń-----------
Chcę zaprosić do mnie, a to coś na zachętę...;P
Ciało szatynki leżało martwe na podłodze. Podeszłam do niej i sprawdziłam puls. Ciągle go miała. Zastanowiłam się krótką chwilę i postanowiłam wynagrodzić dziewczynie wszelki trud. Chwyciłam jej dłoń, a moja twarz przybrała demoniczny wyraz. Wysunąwszy kły przedziurawiłam jej nadgarstek i skropliłam odrobinę krwi do czarnego kotła. Wydostał się z niego gęsty dym otaczając jej ciało. Gdy zniknął znów opadła nieruchoma lecz już nie jako czarownica stała się istotą z zupełnie nowej rasy…
- Pathericku! – Wrzasnęłam na całe gardło. Hybryda zjawił się w mgnieniu oka przede mną. – Zabierz pannę Benett do pokoju i przygotuj suknię. Złoże wizytę starej znajomej. – Uśmiechnęłam się chytrze.
------------------------
- Klaus… - Wyszeptałam.
- Tak ukochana? – Odparł.
- Kocham cię… - Rzekłam po chwili.
- Ja ciebie bardziej Caroline, czy mogę prosić o taniec? – Zapytał.
- Teraz, tutaj, przecież nie ma muzyki… - Mówiłam lecz on położył mi palec na usta po czym chwycił mnie w talii poruszając się lekko w rytm, którego nie było.
- No proszę, Klaus romantyk… - Mruknęłam kładąc głowę na ramię chłopaka.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz… - Odrzekł oddając się dźwiękom szumiącego wiatru.
-----------------------
http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/