- Czemu ich kryjesz?
- Nie rób mi krzywdy - powiedziałam błagalnie.
- Czemu ich kryjesz?! - warknął wkurzony.
- Powiedzieli, że będą mnie chronić przed tobą.
- Chcesz mi wmówić, że Katherina chce kogokolwiek chronić? Nikt się dla niej nie liczy i oboje o tym wiemy, więc nie kłam! - powiedział obnażając kły.
- Nie chcą, żebyś stał się nieśmiertelny - wyrzuciłam z siebie.
Klaus złapał mnie szybko tak, że nie mogłam się poruszyć. Próbowałam się szarpać, a nawet wrzasnęłam. Powinno to wzbudzić zainteresowanie innych pasażerów, jednak oni siedzieli wpatrzeni przed siebie. Czyżby Klaus był na tyle silny, aby zahipnotyzować cały samolot? Kiedy już myślałam, że mnie ugryzie, puścił mnie nagle. Trzymał w ręku moją komórkę.
- To ci się już nie przyda.
Odetchnęłam nie co z ulgą i oparłam się o siedzenie. Jednak przez resztę drogi czujnie spoglądałam na towarzysza obawiając się ataku.
Lotnisko nie było tak duże jak w Londynie, ale za to uderzyła mnie różnorodność barw i ciepła, które roztaczało miasto.
- Mogę przenocować w pokoju obok - zaproponowałam cicho.
- Żebyś uciekła do Elijaha i Katheriny? Nigdy. Bierzemy apartament.
Starałam się unikać pierwotnego przez cały wieczór co nie było zbyt łatwe, zwłaszcza, że mieszkanie było nie duże. Koło północy wzięłam prysznic i udałam się do naszej sypialni. Widząc półnagiego blondyna, szybko się stamtąd wycofałam.
- A ty dokąd uciekasz? - zapytał drwiącym głosem, Klaus.
- Prześpię się w salonie na podłodze.
- Przestań, przecież nie jesteśmy dziećmi. Damy jakoś radę jedną noc w jednym łóżku.
- To byłoby bardzo niezręczne - powiedziałam zmieszana - Zresztą ty jesteś hybrydą, a ja wampirem.
- Nie musisz się mnie bać chyba, że zamierzasz nadal spiskować za moimi plecami - powiedział nie co poważniej.
- Dobrze, ale nie dotykaj mnie.
- Jak sobie życzysz - odpowiedział znów z uśmiechem.
Położyłam się pod delikatną kołdrę, a Klaus poszedł zgasić światło. Już po chwili poczułam jak ugina się łóżko z drugiej strony.
- Dobranoc, Caroline.
- Dobranoc, Klaus.
Zapadła między nami głucha cisza. Starałam się zasnąć, ale nie potrafiłam. Obok mnie leżałam najpotężniejszy osobnik świata, który na dodatek jest cholernie przystojny.
- Śpisz ? - zapytałam zrezygnowana.
- Nie.
- Mogę zadać ci jedno pytanie?
- Pytaj, kochana.
- Skąd wiesz o Elijahu i Katherinie?
- Po tylu latach potrafię wyczuć własnego brata niemal na kilometr. Zresztą zobaczyłem ich w parku po naszej kłótni w Londynie. Do dziś nie wiedziałem, że masz coś z tym wspólnego - powiedział wkurzony.
Wolałam nie zadawać więcej pytań, aby go bardziej nie wkurzyć. Zamknęłam oczy i znów spróbowałam zasnąć. Tym razem sen szybko przyszedł.
Dzień przyszedł zdecydowanie za szybko.
- Kochana, czas wstać - usłyszałam głos o brytyjskim akcencie blisko ucha.
- Yhym, zaraz - mruknęłam i wtuliłam się bardziej w poduszkę.
Po chwili usłyszałam śmiech pierwotnego od którego materac zadrżał.
- Żeby nie było. Ja cię nie dotykałem, tak jak obiecałem. Tego samego nie można powiedzieć o tobie.
Powoli zaczął docierać do mnie sens jego słów. Gwałtownie otworzyłam oczy. Nie możliwe! Spałam wtulona w tors, Klausa!
Czytam =komentuje :)